Matki Boskiej Gromnicznej.
2 lutego w Kościele katolickim obchodzona jest pamiątka dwóch wydarzeń: Ofiarowania Pańskiego oraz Oczyszczenia Najświętszej Marii Panny, jednak w tradycji ludowej przyjęło się nazywanie tej uroczystości świętem Matki Boskiej Gromnicznej. Liturgia tego dnia skupia się wokół Chrystusa, czczonego jako Światło Świata, stąd we mszy uczestnictwo wiernych z zapalonymi świecami. Nawiązuje się w ten sposób do momentu, kiedy to Maria i Józef symbolicznie złożyli Dzieciątko Bogu w ofierze zanosząc je do świątyni wraz z darami, a Symeon napełniony Duchem Świętym rozpoznał w małym Jezusie Zbawiciela i Światło na oświecenie pogan. (Łk. 2, 25-32).
Bardziej frapujące jest drugie wydarzenie wspominane tego dnia, a mianowicie Oczyszczenie Najświętszej Marii Panny. Skoro, jak wiemy, od samego poczęcia Maria była niepokalana to co miała oznaczać konieczność oczyszczenia? Otóż zgodnie z tradycją żydowską kobieta w połogu była nida, czyli nieczysta i nie mogła uczestniczyć w obrzędach świątynnych. Czterdzieści dni po porodzie udawała się do rytualnej kąpieli w mykwie a następnie mogła brać udział w modłach. W chrześcijaństwie zachowały się ślady tych wierzeń w postaci tak zwanego wywodu. Choć Kościół nie uważał kobiet za nieczyste z powodu ciąży czy narodzin dziecka, to przyjęło się w tradycji ludowej uważać, iż nie powinny one chodzić do świątyni i przyjmować sakramentów. W sześć tygodni po porodzie młoda matka udawała się do wywodu. Podczas mszy klęczała w kruchcie z zapaloną świecą, najczęściej gromnicą, a po zakończeniu celebry podchodziła do ołtarza, gdzie ksiądz ją błogosławił i skrapiał wodą święconą, co w oczach wsi kończyło czas wykluczenia.
Wróćmy jednak do naszego święta. Jak już wspominałam 2 lutego określany jest najczęściej jako Matki Boskiej Gromnicznej lub skrótowo Gromnicą i to właśnie z ową świecą związane jest całe mnóstwo obrzędów i zabiegów z pogranicza magii i medycyny ludowej. Zacznijmy od tego czym jest gromnica. Była to wyjątkowa świeca towarzysząca człowiekowi przez całe życie. Po raz pierwszy zapalali ją rodzice chrzestni podczas chrztu niemowlęcia, następnie towarzyszyła dziecku w trakcie I komunii świętej, by i przy końcu życia stać się nieodłączną towarzyszką. To ją zapalano u wezgłowia konającego, zmarłemu zaś wkładano w splecione dłonie, tak aby demony nie miały dostępu do jego duszy. Owa moc odstraszania złych mocy wiązała się z jeszcze jednym rytuałem. Kiedy w Gromniczną powracano z kościoła do domów, starano się przenieść zapaloną świecę tak, by jej płomień nie zgasł w drodze, w chałupie wypalano nią znak krzyża na powale lub sosrębowej belce, co miało zapewnić ochronę przed wszelkim nieszczęściem. Gromnica strzegła przed jeszcze jednym dużo bardziej namacalnym niebezpieczeństwem. Jej szczególna nazwa nieprzypadkowo wiązała się z burzami i piorunami. Wierzono, iż ta niezwykła świeca wystawiona w oknie podczas nawałnicy ustrzeże domostwo i jego mieszkańców przed uderzeniem pioruna. Warto pamiętać, iż tradycja ludowa czyniła Matkę Boską opiekunką wilków, miała więc bronić przed nimi ludzi. W zimowe noce zabierano ze sobą w drogę gromnicę w przekonaniu, że jej blask odstraszy drapieżniki, ale i całe zło, które mogło czyhać na człowieka.
Świeca ta miała też liczne zastosowania w medycynie ludowej, choć z prawdziwym leczeniem zabiegi nią wykonywane nie miały raczej wiele wspólnego. Żeby nie być gołosłownym oto kilka przykładów na jej wykorzystanie. Gromnicą podpalano kołtun i był to jeden z niewielu sposobów usunięcia go tak, aby się nie zemścił, uważano bowiem ten zlepek brudnych włosów za istotę żywą, mającą własny rozum i możliwości uczynienia krzywdy nosicielowi, dlatego nigdy nie ścinano go bez specjalnego zamawiania, mógł on bowiem odebrać wzrok czy rozum swemu właścicielowi. Dzieciom można było przypalić po kępce włosów z każdej strony głowy, co chroniło je przed chorobami uszu i wilkami. Połykano dym ze zgaszonej gromnicy, co zabezpieczało przed bólem gardła i zębów. Próbowano też nią leczyć wrzody. Otaczano świecą chore miejsce odmawiając pięć razy Ojcze Nasz, pięć razy Zdrowaś Maryjo i trzy razy Wierzę w Boga. Owe kuracje to idealny przykład na to jak w polskiej kulturze ludowej silnie zakorzenione były rytuały magiczne, które zamiast zostać wykorzenione przez chrześcijaństwo splotły się z nim w wyjątkowo oryginalną całość.
Trzeba wiedzieć, iż 2 lutego był szczególny nie tylko ze względów religijnych. Uważano powszechnie iż „Gromnica, zimy połowica”, a więc jest to termin graniczny, kiedy można ze znaków w przyrodzie odczytać przebieg reszty zimy. Dla pasterzy owczych stad, a takich na Krajnie ongiś było wielu, był to czas wyjątkowo niebezpieczny: „Pasterz na Gromniczną wolał wilka zobaczyć w stadzie niż słońce w oborze”. Wydawałoby się, iż owca nie ma wiele wspólnego z wampirem, a jednak raz do roku, zdaniem naszych przodków, wykazywała się solidnym uczuleniem na słońce którego światło padające na stado miało gwarantować, iż jeśli nie wyzdychają wszystkie zwierzęta od razu, to przynajmniej będą przez długi czas ciężko chorować. Zamykano je zatem w owczarniach i stajenkach zasłaniając szczelnie okna i drzwi tak aby najmniejszy promyk się do nich nie przedostał.
Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednym zagrożonym w tym terminie gatunku. Byli to, ni mniej ni więcej, tylko gapowaci kawalerowie. Chłopiec, który starał się o pannę musiał się spieszyć z zaręczynami. Ostatnim dniem w którym mógł to zrobić, tak aby z weselem zdążyć jeszcze w karnawale, była właśnie Gromnica. Panny rywalizowały ze sobą która pierwsza wyjdzie za mąż, nie było im w smak jeśli ich luby nie dopilnował terminów bo to oznaczało, iż na ślub muszą czekać aż do Wielkanocy lub czasu po żniwach, podczas gdy inne już dumnie nosiły czepiec mężatki. Często taki spóźnialski zalotnik słyszał w odpowiedzi od swojej wybranki „Jak mnie nie widziałeś do gromnicznej to mnie teraz pocałuj w d… mój śliczny”. Mógł jeszcze od co bardziej krewkiej bogdanki oberwać po głowie i tak szła za nim potem po wsi opinia ostatniej ofiary losu, nic przyjemnego. Jak zatem widzimy zimny zazwyczaj dzień lutowy był czasem gorących uczuć, magii i zaklinania zdrowia i powodzenia.
ilustracja: M. Andriolli. Matka Boska Gromniczna (Wypalanie znaku krzyża na tragarzu chaty w dzień Matki Boskiej Gromnicznej)
Zygmunt Gloger; Rok polski w życiu, tradycji i pieśni; Warszawa 1900 r. (reprint z 2007 r.)
Zofia Strawińska; Wieś pałucka Ostatkowska Struga, Toruń 1979 r.
R. Skiba, Kultura Ludowa pogranicza Krajny i Pałuk do początku XX wieku – wybrane zagadnienia, [w:] Na pograniczu Krajny i Pałuk, Dzieje Powiatu nakielskiego, red. S. Łaniecki, 2020 r., s.591-691,
B. Ogrodowska, Polskie tradycje i obyczaje rodzinne, Warszawa 2008 r.
franciszkanie.pl/artykuly/matka-boza-gromniczna
etnomuzeum.pl/o-matko-boska/matka-boska-gromniczna/