Pozdrowienia z nadnoteckiej plaży
Lato w pełni, chciałoby się korzystać z jego uroków, lecz cóż robić? Standardowe dwa tygodnie urlopu to zdecydowanie za mało, zwłaszcza, że statystyczny Polak spędza przynajmniej część swego wolnego czasu na długo odkładanym remoncie czy generalnych porządkach. Po takim wypoczynku należało by wziąć drugi urlop, by odetchnąć po pierwszym.
A co jeśli szef w ogóle nie puści nas w te wakacje i w perspektywie kończymy z planami wyjazdowymi gdzieś w romantycznym listopadzie? Nasi pradziadkowie borykali się z podobnymi bolączkami. Oni jednak zawsze mogli popołudniu, czy w niedzielę wyskoczyć na nakielską plażę czyli na Łazienki, ot jak rodzina na naszej fotografii. Zdjęcie wykonano w II połowie lat 20. XX w. Po czym to poznajemy? Wystarczy rzucić okiem na kostiumy kąpielowe naszych bohaterów. Męskie i damskie modele są do siebie bardzo podobne, (a nam się wydaje że to nasze czasy wpadły na pomysł mody unisex) wcześniej bardzo się różniły. Choć pływanie było sportem, które panie zaczęły uprawiać swobodnie w II połowie XIX w., to jednak żadna z współczesnych pań nie pozazdrościłaby im strojów. Otóż, kobieta mogła pojawić się na plaży tylko ubrana od stóp do głów: w krótkiej sukience lub koszuli z pantalonami do kolan, ale uzupełniano te oburzające kreacje rajtuzami, aby ani kawałek kobiecego ciała nie budził zgorszenia niewinnych panów. Owi paradowali dumnie w swoich pasiastych wdziankach składających się z połączenia spodenek i podkoszulka. Choć wyjątkowo brzydkie, były dużo praktyczniejsze niż przyzwoite stroje ich dam.
Dopiero I wojna światowa przyniosła prawdziwą rewolucję. Panie poszły do pracy, także w zawodach wcześniej uważanych za czysto męskie, poczuły się pewniej, zyskały na swobodzie a straciły na długości spódnicy – wreszcie można było pokazać nogi, wystarczy spojrzeć na modne flapperki lat 20. Rewolucja nie ominęła też strojów sportowych, choć w I połowie lat 20. dominowała mało praktyczna ekstrawagancja w postaci przesadnych zdobień – haftów, falbanek, plisek i to wszystko na kostiumach pływackich! Co więcej modne panie zamawiały je z tafty czy jedwabiu, o radości z kąpieli w czymś takim raczej nie było mowy.
II połowa lat 20. przyniosła modę na opaleniznę, Stroje zaczęły odsłaniać nogi i dekolt oraz sporo pleców, warto dodać, że te widoczne na naszym zdjęciu były najpopularniejszym modelem, a więc połączeniem spodenek i koszulki uszytym z wełny (trykotu). Zatem nasi nadnoteccy plażowicze prezentowali się en vogue. Mogli zapozować z dumą do rodzinnej fotografii a potem korzystać z chłodnych nurtów Noteci lub innych atrakcji, których w okolicy rzeki nie brakło: restauracji, wypożyczalni kajaków czy rejsów spacerowych parowcem. Ot aż się łezka w oku kręci. Nie ma już wprawdzie dawnych Łazienek, ale Noteć jak płynęła tak płynie, może warto sobie o niej przypomnieć, może nie koniecznie szukać w jej nurtach ochłody, ale zawsze można, bez wyruszania w daleką podróż, gdzieś w upalne popołudnie złapać trochę lata za nogi z kajaka czy roweru wodnego podziwiając okolicę.